piątek, 8 października 2010
Samos
Spotem polecanym dla miłośników windsurfingu jest FBC Samos (Kokkari Surf & Bike Station) położony na plaży w północnej części Wyspy. Windsurfing polecany jest tam głównie początkującym. Jeśli chodzi o wiatr, to najczęściej wieje bocznie do brzegu, z lewej strony. Początkujący w takich sportach jak windsurfing czy surfing mogą ćwiczyć cały dzień w bezpiecznej stojącej strefie. Samo centrum jest zamykane wtedy, kiedy ostatni windsurfer zdecyduje się już wyjść z wody.
Własna galeria zdjęć stworzona z pobytu w Samos, pomoże uwiecznić nie tylko piękno zachowanej po dziś dzień starożytnej sztuki, ale również nasze zmagania z tym wietrznym i bardzo ekscytującym sportem.
wtorek, 5 października 2010
Jericoacoara
Jerico jest najlepszym miejscem do spędzenie przyjemnego wypoczynku. Miłośnicy sportu takiego jak windsurfing zgodnie twierdzą, iż to egzotyczne małe miasteczko leżące na północno-wschodnim wybrzeżu Brazylii jest nowym gorącym punktem na mapie atrakcyjnych spotów windsurfingowych. Zachęcająca ciepła woda, stały wiatr, bogate życie nocne, słoneczna pogoda i egzotyczna przyroda czyni to miejsce wyjątkowym zwłaszcza dla tych, dla których windsurfing to nie tylko pomysł na udane wakacje ale również niezwykła pasja.
Jeśli z podobną pasją gromadzisz zdjęcia z udanych wakacji, to warto skorzystać z ciekawych "gotowców", które sprawiają, iż każda własna galeria zdjęć przybiera jeszcze ciekawszą formę. Szablony galerii fotografii są stworzone po to, by ułatwić zachowanie i przechowanie tych cudownych wspomnień.
Ras Sudr - z pomyślnymi wiatrami
Fani freestyle i freeryde - znajdą tu doskonałe miejsce dla siebie. Najlepsze warunki panują tam, podobnie jak i w całym Egipcie, od maja do października. Północno i północno- wschodni wiatr wieje od brzegu. Rano zazwyczaj wieje mniej i przybiera na sile by swą maksymalną siłę uzyskać w okolicach południa. To właśnie ranki są doskonałym czasem dla początkujących windsurferów oferują bowiem delikatną bryzę i płaską wodę.
Jeśli jesteś posiadaczem wielu ciekawych zdjęć z wyprawy do Ras Dur, a twoja własna galeria zdjęć warta jest pokazania jej innym, to polecamy by w tym celu wykorzystać gotowe szablony galerii fotografii.
poniedziałek, 4 października 2010
Sal Cape Verde
Jest to specyficzny spot oferujący niemal idealne warunki od pływania po płaskiej wodzie z niewielkim choppy, aż po 2,5 – 3 m fale. Windsurfing i kitesurfing właśnie tam gwarantuje, iż freestyle, speed i wave mamy w jednym miejscu! Jak przystało na porządny spot, po wschodniej stronie bazy Club Mistral i hotelu Belorizonte jest wydzielona strefa wyłącznie do kitesurfingu.
Jeśli ma ktoś ochotę na windsurfing i kitesurfing w Sal, to najlepszym polecanym okresem jest półrocze od grudnia do czerwca. Gwarantowany wtedy wiatr wieje niemal bez przerwy. Zazwyczaj jest równy i nie przekracza poziomu 6 Bf.
Szablony stron z galeriami fotografii ułatwią zatrzymanie tych niepowtarzalnych chwil oraz gwarantują miłe powroty wspomnieniami do cudownych dni spędzonych w Sal Cape Verde.
El Yaque
El Yaque uznawane jest jako jeden z najbardziej znanych spotów wind i kitesurfingowych na świecie. To typowy wymarzony spot windsurfingowy bez wielkich hoteli, plażowiczów itp. Jego położenie - w południowej części wyspy, oraz wiatr wiejący niemal przez cały rok gwarantuje najlepsze warunki. Potwierdzić to mogą zarówno „starzy wyjadacze” jak i ci, dla których windsurfing i kitesurfing to dopiero niewinnie rozpoczynający się „romans”. Najlepszy wietrzny okres to styczeń – maj. Wieje wtedy z przeciętną siłą 5-7 Bf. Płytki 250 metrowy odcinek brzegowy sprzyja stawianiu pierwszych kroków. Potem, im dalej w morze, tym większe fale. Jeśli chodzi o El Yague, to profesjonaliści w dyscyplinie wave nie polecają tego miejsca na udany windsurfing i kitesurfing. Dla reszty miłośników windsurfingowo – kitesurfingowych zabaw-jak najbardziej!!!Zdjęcia z wyprawy do El Yague - taka własna galeria zdjęć będzie niewątpliwie miłą pamiątką do jakiej chętnie wrócicie wspominając udane wakacje. Warto do tego wykorzystać sprawdzone szablony galerii fotografii.
środa, 22 września 2010
Caparete czyli Dominikana na windsurfingowo
Jeżeli wykonasz już sporo fajnych zdjęć to przyda się własna galeria zdjęć. W tym celu polecam szablony stron z galeriami dostępny pod adresem www.albumio.pl
środa, 1 września 2010
Naxos - windsurfingowa ojczyzna Hipokratesa
wtorek, 31 sierpnia 2010
Naxos w wersji windsurfing
piątek, 27 sierpnia 2010
Chowracka Savudrija windsurfingowo
czwartek, 26 sierpnia 2010
Medulin na półwyspie Istria
środa, 18 sierpnia 2010
Windsurfing w sieci
Windsurfing.pl
Jest to jeden z czołowych portali w kraju poświęconych windsurfingowi. Posiada dużą bazę danych gromadzoną przez lata co wyróżnia go od innych portali. Oprócz aktualności i wydarzeń znajdziesz tam bazę sprzętu w podziale na poszczególne lata - do tego baza spotów i szkółek, poradnik itd.
Sieplywa.pl
To chyba najlepszy w kraju portal informacyjnych mówiący o dyscyplinach takich jak: windsurfing, kitesurfing, wakeboarding oraz surfing. Informacje są częste, aktualne i zaprezentowane w wygodny sposób. Strona zawiera materiały (filmy czy też galerie zdjęć) na wysokim poziomie. Polecam.
Surfmania.pl
Serwis, który bazuje na relacjach windsurferów z południa Polski. Znajdziesz tutaj ciekawe windsurfingowe galerie zdjęć oraz filmy. Możesz też publikować swój własny materiał zdjęciowy, który następnie pojawi się w serwisie. Polecam.
Alien-riders.pl
Serwis kolegów z nad morza. Świetne relacje, okraszone licznymi zdjęciami. Warto tutaj zaglądać.
Wodniacy.pl
Portal dedykowany wszystkim lubiącym sporty wodne. Zarówno żeglarzom, surferom jak i kitesurferom. Na razie jest w fazie dynamicznego rozwoju i całkiem profesjonalnie podchodzi do informacji oraz działania aplikacji samego portalu. Warto tutaj zaglądać, założyć własny profil,galerie zdjęć.
Hotis.pl
Jest to stosunkowo młody portal, który zasadniczo chyba chce konkurować z sieplywa.pl. Ale treści i estetyka pozostawiają wiele do życzenia.
-------------- >> warte uwagi << --------------------
Po Windsurfingowe koszulki - tutaj warto zajrzeć >>
Robisz zdjęcia, potrzebna jest własna galeria zdjęć i szablony galerii fotografii? - zajrzyj tutaj >>
czwartek, 5 sierpnia 2010
Dziećkowice - opis windsurfingowego spotu

Windsurfing na jeziorze Dziećkowickim może należeć do całkiem ciekawych przeżyć. Ukształtowanie terenu pozwala na pojawienie się mocnego, dość stałego wiatru a dodatkowym atutem jest dogodne położenie na południu kraju oraz bliskość dróg szybkiego ruchu.
Nad zalewem znajdzie się kilka miejsc do startu. Trzeba jednak wiedzieć jak dojechać. Dobre opisy znajdziecie na stronie lokalnego stowarzyszenia windsurfingowego – www.wsw-wind.pl.
Jeśli chodzi o preferowane kierunki wiatrów, to w grę wchodzi windsurfing przy W, S, i N. Tutaj najlepszy byłby spot o nazwie Kamionka. Jego plusem jest osłonięcie wałem przed wiatrem. Dzięki temu jesienią czy wczesną wiosną przy niskiej temperaturze i silnym wietrze chłód nie jest odczuwalny. Problemem może być wyboisty dojazd do spotu, który niespecjalnie pomaga surferom po sporych opadach. Zobacz lokalizację na google maps.
Kilka razy odwiedzaliśmy tę miejscówkę. Było miło i pewnie nieraz tam zawitamy.
Gdyby ktoś chciał pooglądać materiał zdjęciowy to zapraszam (własna galeria zdjęć):
http://surfmania.pl/galeria.php?id_gal=167
http://surfmania.pl/galeria.php?id_gal=114
http://surfmania.pl/galeria.php?id_gal=113
sobota, 31 lipca 2010
Viganj windsurfing 2006
Tym razem wybraliśmy trasę przez Słowację i Węgry, aby zminimalizować koszty przejazdu. Jednak nie polecam tej trasy. Węgry to straszna padaka, drogi wąskie i do d..py. Tradycyjne przez Austrię chyba jednak wygodniej.
Nasz czas przejazdu wyniósł praktycznie dwa dni, bo w tzw. międzyczasie zwiedziliśmy Plitvickie Jeziora (mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Zagrzebiem a Splitem). W sumie pokonaliśmy ponad 1300 km mając przed sobą dwa cele: wypoczynek w przepięknym (nieodkrytym przez nas jak dotąd) otoczeniu i windsurfing.
Spot
Na końcu półwyspu Peljesać leży mała wioska Viganj- nasz cel podróży. Fajne położenie: blisko miasta Orebic (ok. 5 km) naprzeciwko miasta Korcula sprawiło, że mieliśmy idealną bazę wypadową do zwiedzania:). Pomiędzy półwyspem Peljesac i wyspą Korcula tworzy się specyficzna dysza, która wspomagana przez lokalną termikę wytwarza dość silny wiatr, który dla nas – miłośników windsurfingu- był niewątpliwie największą atrakcją tego wypadu. Wiało codziennie (4 a 5 Bft) tak, że od ok godz. 12.00 do ok 17.00 deski szły w ruch:)
Atrakcje
Obiektywnie możemy stwierdzić, że półwysep Peljesac jest chyba najładniejsza częścią południowej Chorwacji. Niesamowity pejzaż, jaki rozpościera się zaraz przy wjeździe do Orebica, pozwala zapomnieć o urokach Splitu czy okolic Makarskiej. Do tego dochodzi specyficzny klimat miasta Korcula, do którego koniecznie należy się udać.
Kwatery i życie
Ceny za nocleg nas nie zaskoczyły: 30 euro za apartament dwu osobowy z kuchnią i łazienką.
Dla miłośników campingów też niezły wybór. W samym Viganj są 3, z czego dwa (maestral i anthony boy) "dysponują" swego rodzaju cyplami, na których można się rozłożyć ze sprzętem.
Koszt biwakowania dwóch osób z namiotem i samochodem oscyluje w granicach 50 zeta za jedną noc.
Podsumowując
Kochasz windsurfing? Chcesz poznać najpiękniejsze miejsca w Chorwacji i nie straszne Ci dalekie trasy? To miejsce właśnie dla Ciebie!!! Polecam, bo sam byłem:)
Dla zainteresowanych więcej zdjęć zawiera własna galeria zdjęć:
http://surfmania.pl/galeria.php?id_gal=61
sobota, 24 lipca 2010
Dahab 2006
Baza noclegowa: hotel czterogwiazdkowy Nowotel Coralia Clap i ogólnie mówiąc pokoje nie były zachwycające ale cały ośrodek nadawał miłą atmosferę całkiem innego krajobrazu - w tle góry Synaj, ogród i morze czerwone. A w planach windsurfing pełną gębą:)
Spot
Fantastyczny!! Trzeba to zobaczyć na własne oczy! Usytuowany jest przy samym hotelu. Wystarczyło zejść na plażę i przejść jakieś 50 metrów by zaopatrzyć się w deseczkę. Rewiry były trzy. Pierwszy rewir był zaraz przy plaży, w zatoce oddzielonej od morza półwyspem z małą rafą koralową i był doskonałym miejscem dla początkujących. Drugi znajdował się za półwyspem, gdzie wiało od brzegu więc woda była płaska na jakieś 100 m od brzegu ale trzeba było uważać na rafę.
Trzeci rewir to już była jazda na wysokich obrotach. Nim zapuści się człowiek w trzeci rewir dobrze zapytać jak tam dotrzeć. Jest to ważne i pod względem bezpieczeństwa i ustalonych panujących tam reguł.
Pływanie
Codziennie rozwiewało się od 11.00 i wiało minimum 4 h. Generalnie wiało od 4 do 6 bft. Ogólnie mogliśmy uniknąć stresu pt:”czy dzisiaj będzie wiało”. Można było skupić się więc na szlifach swych umiejętności. Jest to wspaniałe miejsce do pływania zarówno dla początkujących jak i dla zaawansowanych.
Podsumowując
Jeśli chodzi o tych, dla których windsurfing to priorytet – wyjazd w 100% udany!!!Ciepły klimat, błękitna woda, na wodzie trapez, szorty, lycra słowem idealne miejsce dla surfmaniaków. Gorzej dla tych, którzy nie połknęli bakcyla windsurfingu czyli osoby towarzyszące – niepływające. Pobyt dla nich niestety może się okazać jedną wielką tragedią.
Wygląda to tak, że surfmaniacy z deską na wodzie non stop a oni sami na plaży. I tak przez cały dzień. Nie możesz też liczyć, że na otarcie łez skoczą na jakiś shopping, bo to naprawdę dziura zabita dechami. Jedyne sensowne rozwiązanie to zabranie ze sobą surfmaniaków z osobami towarzyszącymi „niepływającymi”, które dotrzymają towarzystwa naszym – też „niepływającym”:)
Jakby co, dostępna jest moja własna galeria zdjęć -> www.surfmania.pl
wtorek, 20 lipca 2010
Neusiedler See windsurfing 07/2010
Kiedy prognozowano jakieś 15-18 węzłów z kierunku NW, a (opierając się na zeznaniach świadków ostatniego pogromu) przy kierunkach północnych prognozy sporo się podbijają, postanowiliśmy ruszyć na kolejną wyprawę „windsurfing 2010".
Było podobnie jak podczas poprzedniego wyjazdu: 4h dojazdu, 7.5 ojro zapłacone i jesteśmy nad jeziorem. Niestety rano wiało zaledwie jakieś 11-14węzłów. Czekaliśmy z nadzieją, że jak zwykle w tych rejonach bywa, po 12.00 ma się nasilić. Oczekując konkretów i nie chcąc tracić czasu weszliśmy na wodę na zestawach w stylu 100l+5.2/5.7m. Były momenty że wystarczyło, a były momenty, że nie.
Generalnie można rzec że było dziurawo. Windsurfing poszedł więc chwilowo w odstawkę i były próby podejścia do kajta. Iście niemiecki porządek jaki tam panuje sprawia, że windsurfing miesza się z kitem tylko na wodzie i to daleko od brzegu. Starty odbywają się bowiem z oddzielnych plaż.
Musieliśmy więc przechodzić ze sprzętem na inną plażę.
Po 15:00 zaczęło kuć tak, że sprzęt ledwo można było utrzymać. Potem zrobiła się piękna fala i dowaliło spokojnie powyżej 5/6bft. i rozpoczęła się ostra jazda.
Przeszło godzinę tak szaleliśmy, byliśmy nieźle sponiewierani. Ogólnie wiało nam fajnie do 20.00. Potem została już tylko droga powrotna do domu:(
Generalnie można powiedzieć, że był to kolejny udany wyjazd z wisienką na windsurfingowym torcie.
Dla zainteresowanych własna galeria zdjęć pod adresem surfmania.pl.
piątek, 16 lipca 2010
Jezioro Garda windsurfing session

Garda 2005
Odległość Rybnik-Torbole to ok 1000-1100km. Czas przejazdu wynosi 11godzin (maruderzy + 2h)
Noclegi:
Ogólnie mówi się, że rejon wokół jeziora Garda jest dosyć drogi. Osobiście mieszkaliśmy na terenie campingów. W samym Torbole jest ich kilka, wszystkie położone są bezpośrednio przy plaży co eliminuje dalekie przenoszenie sprzętu czy korzystanie z usług przechowalni. Jeśli uprawiasz windsurfing wszystko możesz trzymać przy namiocie- ale na własną odpowiedzialność. Tematy ewentualnych kradzieży w tych miejscach nie są nam do końca znane.
Podsumowanie :
Do wody mieliśmy około 20m. Koszt pobytu 2 os + samochód na campingu "Maroadi" 25euro/doba . W cenę wchodzi: opłata za 20m2 placu pod namiot i samochód, pobyt, przyłącze elektryczne i korzystanie z natrysków (bez ograniczeń).
Polecamy campingi w Tobrole ze względu na położenie i dostępność wiatru Al Cor, Al Porto, Europa. Jeśli windsurfing to dyscyplina w której stawiasz pierwsze kroki to capm Maroadi ze względu na umiejscowienie w zatoczce (gdzie zazwyczaj słabiej wieje) jest dla ciebie idealne:).
Ważne
Na Gardzie trzeba obowiązkowo pływać w kamizelce asekuracyjne bo licho nie śpi, a wodnej policji od groma! Woda niestety nie jest za ciepła, warto więc zabrać piankę.
W razie czego, jest moja własna galeria zdjęć na stronie www.surfmania.pl.
czwartek, 15 lipca 2010
Chorwacki Bol na wyspie Brac
Wyjeżdżaliśmy w sobotę o godz. 15.30 z planem dotarcia do Splitu na ok. 8.00 rano w niedzielę. Jak się okazało wstępne założenia przebycia trasy w około 16 godzin pozytywnie nas rozczarowały, bo do Splitu dotarliśmy już po 13 godzinach. Ekipa „raciborska” zameldowała się w porcie w Splicie o 4.30 rano w niedzielę, a ekipa „rybnicka” o 6.15. Sama droga do Splitu (Chałupki, Ostrava, Olomouc, Brno, Mikulov, Graz, Wien, Maribor, Zagreb, Split) to 80% autostrady – oczywiście płatne. Najgorszy kawałek to dojazd do Olomouca, a potem trasa przez Słowenię (ok. 80 km zwykłej drogi). Ci, którzy planują jechać na gazie problemy z tankowaniem LPG napotkają tylko w Austrii, chociaż jest jeszcze problem z możliwością płacenia kartą na niektórych stacjach (np. w Czechach czy Chorwacji). My zatankowaliśmy w Polsce, potem na granicy w Mikulovie, kolejna i jedyna stacja z gazem w Austrii to 106 km autostrady Wien – Graz, ale gaz dosyć drogi (ok. 3,3 zł/l). Kolejne tankowanie w Zagrzebiu, a potem w Splicie. Po „długo oczekiwanym” spotkaniu obu grup w Splicie i przeprawie promowej dotarliśmy na wyspę do miejscowości Supetar.
Potem jeszcze godzina drogi serpentynami w górach i w końcu dotarliśmy do celu naszej podróży - miejscowości BOL.
Windsurfing
Już na początku wakacji pogoda mile nas zaskoczyła. Przez pierwsze 4 dni po porannym opalaniu na plaży, koło godz. 13.00, kiedy na wodzie pojawiły się pierwsze oznaki wiatru, przenosiliśmy się do wypożyczalni Big Blue (www.bigblue.hr), gdzie przechowywaliśmy sprzęt (koszt 140 zł / 13 dni).
Stały wiatr ok. 4-5B utrzymywał się od około godz. 13.00-17.00. Z popołudniowego pływania możemy być zadowoleni, bo doświadczenia rybnickie (duże zestawy) procentowały. Wychodząc na wodę w zasadzie nasza 3 jeździła w ślizgu, a reszta turystów z mniejszymi żaglami mogła nas tylko podziwiać . Kiedy wiatr wzrastał do 5-6B (mieliśmy takie dwa dni) już wszyscy się ślizgali. Ogólnie statystyki wiatrowe można uznać za zadowalające. Na 13 dni pobytu 8 dni się ślizgaliśmy. 6 dni na wietrze 4-5B w pełnym słońcu na żaglach od 7.5 - 8.1m2 i deskach 120-135l. Mieliśmy również okazję przetestować małe żagle od 5.5 - 6.6 m2 na warunkach 5-6B w połowie i w ostatni dzień wyjazdu.
Pogoda nie rozczarowała również naszych Pań. Na 13 dni 11 było gorących i słonecznych.
Co do naszym postępów, trudno jednoznacznie ocenić, czy jakieś poczyniliśmy. Największe postępy zrobiła Karina. Zaczęła pływać w trapezie i próbowała startu z plaży. Jacek szlifował jazdę w ślizgu i zaczął robić pierwsze rufy. Michał i ja szlifowaliśmy rufę, ale przy dużo większych falach, niż na Rybniku nie było to takie proste. Nie znajdziecie na BOLU płaskiej wody – akwen jest zafalowany a przy wietrze 5-6B fale osiągają rozmiary do 1,5m.
Atrakcje
Poza tym, że kapitalny jest tutaj windsurfing wyspa i miejscowość BOL dostarczają wiele atrakcji. Mieliśmy okazję oglądać miejscowość i wybrzeże w Góry Widokowej (30 minutowa podróż samochodem w góry).
Opalaliśmy się na jednej z najpiękniejszych plaż Chorwacji tzw. Złotym Rogu (znajdziecie tam również plażę nudystów). Odwiedziliśmy wiele knajp i restauracji. Niestety we wrześniu nie znaleźliśmy żadnej czynnej dyskoteki.
Możemy polecić chorwacką pizzę (ceny 45-55 kun - ok. 20-30 zł). Piwo w knajpach też nie jest najgorsze (15-18 kun – 8-9 zł). Zakupy można robić w supermarketach, nie brak też kafejek internetowych. Skorzystaliśmy również z możliwości obejrzenia wybrzeża z wody. Wypożyczyliśmy 6-osobową łódkę z silnikiem (jedyne 260 zł / 6 osób), z bakiem paliwa pozwalającym pływać przez 4 godziny.
Samą Chorwację, a szczególnie wyspę Brać na wakacje można tylko polecać. Śliczne plaże, czyściutka woda, dużo knajpek, wspaniała pogoda, ale nie za gorąco ja np. w Egipcie czy Tunezji. Ceny raczej akceptowalne - trochę wyższe niż w Polsce, ale to niewiele w porównaniu np. z krajami Europy Zachodniej. Jedyny mankament, na który zwróciliśmy uwagę to brak jakiegoś specjalnego zainteresowania turystami. Tak było w restauracjach, w sklepach, czy w wypożyczalni. Mnie osobiście zauroczyło, ale i dziwiło, że w Chorwacji można zostawić całą noc niezabezpieczony rower na dworze, albo cały sprzęt windsurfingowy na dachu samochodu. I bez obawy – nic nie zginie!
Koszty wyjazdu też są zadowalające. Trasa samochodem to koszt ok. 1000-1100 zł (paliwo + opłaty za autostrady i prom). Apartamenty 13 dni ok. 1500-1600 zł (28 euro / 1 dzień za 2 osobowy apartament, Możecie też nocować na super przygotowanym polu namiotowym (TENIS CAMP -12 euro / 1 dzień / namiot). Reszta to wydatki bieżące – ile kto ma
Jeszcze jedno. Jeśli ktoś nie lubi tłumów i umiarkowane ceny najlepiej odwiedzić Chorwację w czerwcu lub wrześniu. Spadają wtedy ceny apartamentów i ceny w knajpach. Klimatyzacja w pokojach we wrześniu tez nie jest potrzebna. Noce są raczej chłodne.
Cała nasza ekipa ocenia wyjazd jak bardzo udany. Jedynie powrót do domu wykrzesał z nas ostatnie siły. Trafiliśmy na bardzo trudne warunki drogowe. Od Splitu do Wiednia, jakieś 600 km, jechaliśmy nieprzerwanie w ścianie deszczu. Dodatkowo korek na chorwackiej autostradzie i na granicy chorwacko-słoweńskiej wydłużył czas powrotu do 15 godzin. Mimo trudnych warunków nie oszczędzaliśmy naszych wozów. Tym razem jechaliśmy już razem i dopingowaliśmy się wzajemnie. Wyjazd się udał, ale przyjemnie było wrócić w nasze polskie strony. Pewnie w najbliższym czasie nie uda się powtórzyć wyjazdu w takiej ekipie, ale zawsze zostaną wspaniałe wspomnienia ze wspólnego wyjazdu. No i własna galeria zdjęć, którą musicie obejrzeć!
http://surfmania.pl/galeria.php?id_gal=12
niedziela, 11 lipca 2010
Windsurfing w Niemczech - Wiek na wyspie Rugia
W końcu jednak zdecydowaliśmy wyruszyć do Wieku (Rugia/Niemcy) w nocy żeby zaliczyć środowe ślizgi i rozgrzać się przed czwartkową kulminacją. Generalnie prognozy mówiły o kierunku zachodnim i wietrze 13-19knotów.
Tym razem było nas sztuk trzy. Ruszyliśmy z fulobładowaną przyczepką ok północy. Droga świetna - co tu dużo gadać, autostrada, autostrada, autostrada. VW wiozło nas dość wolno ale skutecznie i ekonomicznie;-) Całość to ok 880km jazdy. O 10.00 byliśmy na spocie. Szybka decyzja odnośnie kimania - padło na wersje LUX czyli wstawienie fury na camping tuż nad zatoką (drugą wersją było zatrzymanie się na parkingu przy drodze). W efekcie wyskoczyliśmy z 17Jurków za 2 noce. Kimaliśmy w przepastnym VW i było całkiem sporo miejsca.

Day 1 - środa
Na wodzie byliśmy już po 11. Wskoczyliśmy na deski od 93-101l (jak zwykle miałem największą wrrr) no i żagle 5.4-5.7. Te zestawy męczyliśmy cały dzień. Wiało pięknie, równo no i do tego te słońce ... windsurfing na Maui normalnie;-) Generalnie, z przerwą na obfity posiłek z kubka, bujaliśmy się do 19.00. Potem Dudi wyciągnął swój 12-metrowy kajt i do 21.00 próbowaliśmy skumać o co w tym wszystkim biega. Po paru sponiewierkach wiele się wyjaśniło na ślizgi było jednak za wcześnie ..... poza tym zaczęło siadać.

Day 2 - czwartek
W czwartek miała być najlepsza prognoza ale ze sporym deszczem. Na szczęście sprawdziła się ona jedynie co do wiatru, deszczu było tyle co nic a chmury miały jedynie wymiar estetyczny. Z rana weszliśmy na to samo co w środę ale jakoś tak piknie się rozwiało (do ok 21knotów), że pozwoliłem sobie rozdziewiczyć nowy żagielek- 4.5. Było w sam raz, żagielek się sprawdził. Po 15.00 w ramach wypoczynku wyskoczyliśmy zobaczyć wave nad morzem w wiosce Kreptitz. Było paru lokalesów ale już siadało i zobaczyliśmy niewiele popisów. Po powrocie do Wieku weszlismy na środowe zestawy i jazdy było do 20.00. Potem niby siadało więc Dudi znowu wyciągnał kajta ..... na wodzie przekonał się jednak, że wcale nie siadało i zrobiło się letko hadrkorowo. Były pierwsze krótkie próby ślizgów ale też i złożenie kajta przy odblokowaniu zabazpieczenia (do końca nie kumam jakiego). O 21.00 zasiedliśmy z Marcinem w VW a Duduś dalej walczył. O 22.00 ktoś stukał do okna a jako, że było ciemno domyśliliśmy się, że to sam Dudi - oznajmił, że idze jeszcze na desce popływać wrrrrr.

Day 3 - piątek
Już tak na dobicie 3h jazdy przy 15knotach potem pakowanie i wyskok na wave-a. Niestety z morza nic nie wyszło bo za mało wiało.
To chyba tyle. Było świetnie trochę zdjęć przedstawia własna galeria zdjęć do której link poniżej.
piątek, 9 lipca 2010
Windsurfing na jeziorze turawskim
Dojazd z Rybnika zajął 1h15min co nie było strasznym wynikiem, tym bardziej, że u nas, pomimo prognoz nie było nic a nad jez. turawskim z 12knotsów zrobiło się dużo więcej.
Startowym spotem był ośrodek Kormoran na północnym brzegu. Tam też spotkaliśmy sporo lokalesów, z czego liczną grupę kajciarzy.

Zejście do wody bardzo wygodne nic tylko znieść sprzęt przez plażę do wody. Generalnie spocik przyjemny do nauki - w zatoczce, z której ruszasz jest płytko i bezpiecznie.
Konkretna zabawa zaczyna się po wypłynięciu za cypel mierzei. Nagle wpadasz na spore zafalowanie. Przy 14knotach robiła się przyjemna 1m falka, nie mylić z rybnickim kartoflichem.
Urokiem spotu była płaska woda w zatoczce, która tworzyła się dzięki piaskowej mierzei oddzielającej ujście rzeki od samego jeziora.

Uczciwie muszę przyznać, że wiatr nie był idealnie równy. Chodziły szkwały w różnych odstępach, niemniej ich długość pozwalała na długą zabawę.
Generalnie dzionek spędziliśmy na zestawach od 98l-130l+5.3m-6.0.
Pewnie tam jeszcze zawitamy;-)
http://www.surfmania.pl/galeria.php?id_gal=155